piątek, 27 marca 2015

Alicja

 

Obudziło ją poranne Słońce wpadające przez boczną szybę Jeep'a. 
-Jesteśmy już na miejscu? -zapytała sennym głosem Alice.
-Jeszcze 30 minut drogi przed nami. Dobrze, że już wstałaś. Jesteś głodna? -zapytał chłopak. Przytaknęła lekko głową.
-Z tyłu jest kilka słodkich bułek, a w kubku przed Tobą masz kakao. Powinno być jeszcze ciepłe. Jeśli chcesz, możemy zatrzymać się na stacji po hot doga.
-Bułki wystarczą, dziękuję. -przechyliła się i dała chłopakowi buziaka w policzek.
Nadal nie dowierzała swojemu szczęściu. Byli razem od ponad roku, a czuła jakby co dzień zakochiwała się w nim na nowo. Otaczał ją ogromną opieką. Nawet po kłótni zawsze to on przychodził pierwszy i ją przytulał, bo wiedział, jak bardzo nie lubi być sama. 
Jechali właśnie na letni obóz, na którym mieli być opiekunami. Już rok temu się tym zajmowali, a skoro im się spodobało, postanowili to powtórzyć. Obóz był przeznaczony dla dzieci i młodzieży w wieku 7-14 lat. Miał on przyjąć formę aktywnego wypoczynku nad jeziorem. Głównymi atrakcjami była nauka pływania pod okiem trenerów, krótki kurs gotowania, kajakarstwo i kurs pierwszej pomocy. Organizatorzy zapewnili im szkolenie przygotowujące do roli opiekuna. Głównym założeniem była pomoc dzieciakom, które na co dzień mieszkają w wielkich miastach i nie mają kontaktu z naturą. Poziom organizacji, różnorodność atrakcji i przyjemna atmosfera zapewniały obozowi duże zainteresowanie. 
Po dotarciu na miejsce dopytali, który z domków został im przydzielony i zaczęli rozpakowywanie. Oskar przeniósł walizki z samochodu do domku i poszedł zdobyć listę dzieciaków z ich grupy i dopytać o harmonogram dzisiejszego dnia. Alice zajęła się zapełnianiem szafy ich ciuchami. Po powrocie chłopaka z recepcji, okazało się, że mają pod opieką dziesięcioro dzieciaków. Pięciu chłopców i pięć dziewczynek. Najstarsze z nich miało 10 lat, także opieka nie powinna być problemem. Jedyne zmiany jakie zaszły od zeszłego roku to podział polegający na tym, że w czasie gdy opiekunki idą z dziewczynkami na jedne zajęcia, opiekunowie zabierają chłopców na inne. Z pozostałych informacji wynikało, że o godzinie 12:30 mają spotkanie z organizatorami i pozostałymi opiekunami w celu zapoznania, a o 13:30 poznają swoich podopiecznych. Mieli zatem jeszcze godzinę czasu wolnego.
Obszar obozu składał się z niewielkiego lasku, dużej polany, miejsca gdzie znajdowały się domki i 2 główne budynki (recepcja i stołówka), parkingu i jeziora. 
O wskazanej godzinie para pojawiła się w stołówce, do której powoli zaczęli schodzić się pozostali opiekunowie. Alice stwierdziła, że pozostałym opiekunką chyba przyświeca jedna przewodnia myśl w momencie wyboru stroju- im krócej, tym lepiej. Nie była zwolenniczką zakładania spódniczek nie sięgających nawet do połowy uda. Obserwując dziewczyny w końcu spotkała się wzrokiem z jakąś niską brunetką siedzącą po drugiej stronie sali, która miała podobną minę patrząc na "koleżanki" z pracy. Uśmiechnęły się do siebie uprzejmie. Dziewczyna miała na sobie skromną letnią sukienkę do kolan, która bardzo ładnie podkreślała jej nogi. Alice pomyślała, że dziewczyna wygląda na sympatyczną. Chwilę później pojawili się organizatorzy. Zdążyła już ich poznać rok temu, dlatego uśmiechnęła się na ich widok. Miło jej się z nimi współpracowało i wiedziała, że Oskar też ich polubił. Dowiedzieli się jak wygląda ogólny zarys każdego dnia:
W godzinach 8-9:30 w stołówce serwowane jest śniadanie. Następnie każda z grup ma 2 różne zajęcia. Od 13:30 do 15 trwa przerwa obiadowa. Po niej odbywają się jeszcze jedne zajęcia. O 17:30 jest dodatkowa atrakcja (ognisko, dyskoteka itp.) 
Dodatkowo dowiedzieli się, że pierwszy dzień jest w pełni przeznaczony na poznanie się. Wieczorem miał odbyć się wieczór zabaw, na który można było co nieco przygotować, żeby umilić dzieciakom czas. Alice od razu pomyślała, że w ich domowej mini kuchni upiecze swoje ulubione ciasto czekoladowe. 
Między spotkaniem organizacyjnym a poznaniem dzieci mieli 10 minut wolnego. Dziewczyna postanowiła zapoznać się z brunetką.
-Hej, jestem Alice.
-Cześć, ja jestem Sam. Miło Cię poznać. -dziewczyny lekko uścisnęły sobie dłonie.
-Jesteś tutaj po raz pierwszy?
-W roli opiekunki tak. Wcześniej przyjeżdżałam jako podopieczna.
-Przepraszam, że pytam, ale ile w takim razie masz lat?-zapytała Alice.
-18. Moi rodzice znają się bardzo dobrze z Cindy, organizatorką. Zadzwoniła do nich i zapytała czy nie chciałabym pomóc teraz jako opiekunka.
-Rozumiem. 
-Cieszę się, że Cię poznałam. W przeciwnym wypadku musiałabym znosić towarzystwo naszych koleżanek.- Sam znacząco się uśmiechnęła
-Chyba wiem, co czujesz.- Alice  odwzajemniła uśmiech.
-Wiesz, nie chcę się wtrącać, ale brunet obok którego siedziałaś to Twój chłopak?
-Tak.
-To uważaj, bo właśnie pożerają Ci go wzrokiem. 
Jakby na potwierdzenie słów brunetki, grupka dziewczyna głupio zachichotała...
Po poznaniu dzieciaków i rozdaniu im uprzednio zdobytych zielonych bandamek, Alice i Oskar wrócili do domku. Dziewczyna od razy zabrała się za pieczenie ciasta. Nie przejmowała się za bardzo słowami Sam. Ufała swojemu chłopakowi i wiedziała, że nie zainteresują go półnagie dziewczyny. Jeśli chodzi o stroje to nikt im niczego nie narzucał, w końcu było lato.
Następnego dnia po śniadaniu Alice miała z dziewczynkami zajęcia z rysunku, a Oskar zabierał chłopców na lekcje pływania. Po ok. 15 minutach do dziewczyny przysiadła się Sam. Ona także miała teraz zajęcia z rysunku. Dziewczyny porozmawiały chwilę. Alice dowiedziała się, że jej nowa koleżanka współpracuje z Paulem, którego poznała już rok temu. Brunetka wyznała, że idąc na świetlice przechodziła obok jeziora. Podobno 3 z pozostałych opiekunek również teraz miały zajęcia z pływania i jak na jej oko, to zdecydowanie za dużo uwagi poświęcały Oskarowi. Blondynka trochę się zawahała, bo widziała te dziewczyny i nie mogła powiedzieć, że nie są ładne, ale mimo to postanowiła na razie nie tracić dobrego humoru. W końcu miała na prawdę przystojnego chłopaka, nic dziwnego, że się do niego przymilały.
Po obiedzie przyszła jej kolej na zajęcia z pływania. Musiała na chwilę wejść do ich domku, żeby się przebrać i wziąć ręcznik. Wracając spotkała Oskara rozmawiającego z Karol, wysoką blondynką. 
-Cześć.- postanowiła się grzecznie przywitać.
-O hej, Skarbie. Jak tam?- Oskar dał jej buziaka.- Karol opowiadała mi właśnie jak szkolili ich w tym roku na opiekuna i musiała przejść kurs pierwszej pomocy.
-Całe szczęście, że Ci tego nie demonstrowała.- pomyślała złośliwie Alice.- To świetnie, idziesz po chłopców?- uśmiechnęła się na pozór przyjaźnie.
-Tak tak, niebawem ich zabiorę ze stołówki.
Takie sytuacje zarówno Sam, jak i Alice widywały coraz częściej. Blondynka traciła już ten początkowy optymizm. W zamian pojawiły się jakieś drobne kłótnie i podejrzenia.
Oskar wracał właśnie z dyskoteki do domku. Nie widział swojej dziewczyny od jakiś 2 godzin. Tańczył z wieloma dziewczynami, które wręcz prosiły o kolejne tańce. Nie chciał im odmawiać, w końcu to tylko dyskoteka. Dobrze się bawił po 1,5 tygodnia opieki nad dzieciakami. Bardzo to lubił, ale jak to dzieci, mają niespożyte pokłady energii, dlatego traktował takie imprezy jako czas na odreagowanie i zabawę.
Wchodząc do ich domku usłyszał cichy płacz. Okazało się, że Alice leżała w swoim łóżku, twarz przyciskając do poduszki. 
-Skarbie, co się stało? Dlaczego płaczesz?
-Nie udawaj głupiego, ok? Co już znudził Ci się taniec z blond koleżankami w przykrótkich kieckach?
-O czym Ty mówisz?
-Widziałam jak się z nimi dobrze bawiłeś, nie zamierzałam Ci przeszkadzać. Chociaż patrząc na to jaki byłeś szczęśliwy, pewnie nawet byś nie zauważył, że cokolwiek do Ciebie mówię.
-Żartujesz?! One nic dla mnie nie znaczą, przecież wiesz!
-No właśnie od kilku dni już niczego nie jestem taka pewna!
-Kochanie, nawet tak nie mów! Żadna z nich mnie nie interesuje. Mam Ciebie i jesteś moim całym światem. Proszę Cię,  nigdy o tym nie zapominaj!


But I won't hesitate, no more, no more
It cannot wait, I'm yours!